"Musisz już dorosnąć... Musisz się wziąć za siebie..."
Nie raz każdy z nas słyszał to zdanie od kogokolwiek – rodziców, nauczycieli, mentorów, kolegów, a jednak nie, opieramy się, wzbraniamy, by tylko dowiedzieć się o tym po swojemu. To chyba jest taka ludzka cecha, a raczej cecha młodzieńcza, że czyjeś doświadczenie nie uczy nas tak, jak własne. Głupie, czyż nie? A jednak cały czas nam się to zdarza, by potem potykać się o błędy, czasami nie wstać i czekać, by ktoś podszedł, ktoś podniósł, bo sami nie możemy.
Pewna piosenka mówi – „że powinniście dorosnąć, jeśli chcecie marzyć”, lecz czy to nie dzieci marzą? Czy to właśnie nie te małe istoty są na tyle odważne by marzyć? Cofając się w czasie, wertuję moje myśli, to właśnie wtedy moje pragnienia były większe, wtedy potrafiłem komuś wykrzyczeć, że czegoś dokonam, choćbym musiał „stanąć na rzęsach”, a teraz? Teraz nie umiem spojrzeć w przyszłość, wyobrazić sobie jej klarownie. Czy to oznacza, że już dorosłem? Słuchając tej piosenki mam wrażenie, że nie, obserwując dzieci, mam wrażenie, że tak, ale przecież dorosłość to coś więcej niż ciasteczka z wróżbą.
Analizując tak każde działanie, powoli zatrzymuję się, gdy potem chcę powrócić widzę, że to właśnie ja zostałem w tyle, a inni idą, bez zbędnych ran. Dlaczego ja tak nie potrafię? Dlaczego inni stają się dorośli bez bólu, bez upadków, bez tego całego teatru? Może oni nie są dorośli tylko sprawiają wrażenie, że radzą sobie, a tak naprawdę to ziarenko bólu powoli u nich wzrasta by potem rozerwać na strzępy?
Doceniam każde doświadczenie, każdy błąd, każdy sukces, bo dzięki nim czuję, iż moja walka z moimi słabościami jest co raz bliżej wygranej. Dalej będę nie-idealny, wadliwy, czyli taki, jaki człowiek jest, tylko tym razem zaangażuję się, by ta natura nie zdominowała mego umysłu.
generalnie
OdpowiedzUsuńz doświadczenia wynika, że z doświadczenia nie wynika
i chociażbyśmy dostali kopa w dupę dwa miliony raz to ten dwumilionowo pierwszy będzie bolał tak samo
albo i bardziej
i sądzę, że trzeba dorosnąć, żeby planowac. a nie tylko marzyć.
i właśnie w związku z planami idę układać książki z chemii na półkę
może 17 lat to wiek, w którym pora już wydorośleć. ja jestem dzieciakiem, może trochę się nie potrafię z tym uporać. do dorosłości daleka droga. wg mnie to jeszcze nie teraz. mogę być dorosła, jak będę mieć jakieś dziecko na karku. a nie mam i nie zamierzam. więc. ; d
OdpowiedzUsuńwszystko w swoim czasie ; ) z doświadczeniem to tak jak elkon mówi. zawsze wpadamy w to samo gówno, chociaż po tym wdepnięciu za każdym razem sobie obiecujesz, że będziesz ostrożniejszy. nieprawda. tym bardziej nie działają na nas czyjeś przestrogi.
doświadczenia warto mieć. jest co wspominać i się pocieszasz, że nie taki płytki z ciebie człowiek (może?). każdy ma coś za sobą. chociaż wydaje się, że nie ma. takie moje obserwacje są.
nie zgodzę się, bo doświadczenie, ogień parzy, to potem staramy się unikać ognia, wpadając w te same błędy, stajemy się głupcami, którzy robią znów to samo
OdpowiedzUsuńale musi to być zajebiście silne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńzresztą, jakubie kochany, spieprzyliśmy ten rok szkolny. zobaczymy czy w następnym nie rozegramy tego identycznie.
Koteczki jako stara dupa zgadzam się z Elkonem - musi być zajebiście silne doświadczenie. Musi cholernie mocno poparzyć. A żaden człowiek nie idzie bez ran w życie. Ono doświadcza wszystkich tak czy siak. Nie wszystkich tak samo. Bo tego nie da się zmierzyć czy porównać. Ale i niektórzy po prostu nie dają tego po sobie poznać jak napisałeś. I sądzę, że dorosłość polega na podnoszeniu się. Bo życie to kurwa i chuj w jednym. Najpierw Cie zbeszta a później zostawi i moim zdaniem dorosłość polega na umiejętności podnoszenia się z psychicznych klęczek i doła. (takie bez ładu zupełnie ale co tam)
OdpowiedzUsuńe. nie wszystko kończy się na szkole, nie przypisuj wszystkiego do tej instytucji.
OdpowiedzUsuńnadal obstaję przy tym, że doświadczenia uczą nas by uważać i nie muszą być wcale ciężkie
ale w naszym wieku i z naszymi marzeniami dużo się wokół niej kręci.
OdpowiedzUsuń