Budzimy się, otwieramy oczy, wypuszczamy garstkę
zmarnowanego powietrza,
pokonujemy poranki,
pokonujemy dnie,
idziemy spać.
pokonujemy poranki,
pokonujemy dnie,
idziemy spać.
rozrywamy obłoki codzienności, marnej przemijalności
i wyjemy
wyjemy krwią,
tłucząc bańkę poczucia.
A gdy będą ofiarą, chcemy podać dłoń ciemności, całe przed
znika,
nasze teraz jest zamglone,
a po ciemne, więc grzecznie budujemy poczucia.
nasze teraz jest zamglone,
a po ciemne, więc grzecznie budujemy poczucia.
Więc grzecznie wypuszczamy garstkę zmarnowanego powietrza,
białymi oczyma, pustym głosem…
By poczuć gorzkie dni.
By poczuć gorzkie dni.
![]() |
| i'm nothin', who the fuck you are? |

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz